niedziela, 23 sierpnia 2015

TOM II:Rozdział 4 - Napis na ścianie.


Ada

W sali zrobiło się cicho, a ja stałam wpatrzona w profesora. Cały czas z słodkim uśmiechem na ustach. Snape swoimi zimnymi oczami przemierzył salę i zobaczył Flinta.
- Ado, proszę na korytarz. - powiedział Snape.
- Tak jest profesorze. – powiedziałam.
- Lockhart. - powiedział Severus.
- Tak? - odpowiedział profesor.
- Czy zdejmiesz mojego ucznia z posągu? - rzekł Snape.
- Oczywiście. - powiedział z uśmiechem Glideroy.
Po tych słowach Snape wyszedł z sali na korytarz, gdzie czekałam na niego.
- Panie psorze, on zaczął wcześnie...
- Cicho... - przerwał jej Snape. - Nie chodzi o to. Dumbledore cie wzywa.
- Aha... Dobrze.- powiedziałam zdziwiona, że nie dostane reprymendy.- To ja już pójdę.
 Powoli zaczęłam się oddalać i kiedy usłyszałam zamykanie drzwi do Wielkiej Sali to od razu miałam uśmiech na twarzy zapominając o wczorajszym dniu. Kiedy dotarłam pod drzwi dyrektora, zapukałam i czekałam na odpowiedź.
- Proszę. - usłyszałam znajomy głos.
Powoli weszłam do gabinetu, Albus Dumbledore siedział wyprostowany w swoim fotelu.
- Usiądź, proszę - rzekł i wskazał na fotel naprzeciw niego.
Usiadłam i wyczekiwałam na to co ma mi powiedzieć dyrektor.
- Na pewno wiesz, że Pani Norris wczoraj została spetryfikowana. - powiedział łagodnie.
- Tak wiem. - odpowiedziałam ze smutkiem.
- Ale nie wiesz, że nad nią był napis...
- To wiem, ale nie wiem co było tam napisane.- przerwałam profesorowi.
- Nie ważne co było napisane lecz ma to związek z Komnatą Tajemnic. - powiedział.
- Co? - zapytałam zszokowana. - Przecież ostatni raz otwarto ją pięćdziesiąt lat temu czy jakoś tak. Kto?
- Tego nie wiem, ale nie po to cię wezwałem.
- Słucham?
- Chcę, abyś nie wychodziła w nocy na spacery. - powiedział surowo.
- Ależ oczywiście.
- I żebyś trzymała się blisko przyjaciół.
- Dobrze. Coś jeszcze?
- Nie możesz już iść.
- Do widzenia.- powiedziałam i wyszłam.
Postanowiłam wrócić do swojej wieży. Kiedy powoli wspinałam się po schodach, usłyszałam zaniepokojony głos Grubej Damy.
- Kto to? Kto tam idzie?
- To tylko ja. - powiedziałam spokojnie.
- Uff, przestraszyłam się, czemu nie jesteś na zajęciach?- zapytała.
- Wracam od Dumbledore'a.
- Aha. Podaj hasło.
- Felicis
- Dobrze.
Uchyliła wejście do pokoju wspólnego Gryfonów. W pokoju było pusto pewnie dlatego, że wszyscy byli w Klubie Pojedynków. Postanowiłam zaczekać aż moi przyjaciele wrócą i będę musiała z nimi pogadać na temat napisu. Po pół godziny siedzenia i patrzenia na obrazy, nagle ktoś wbiegł jak huragan do pokoju i pobiegł w stronę dormiotorium dla chłopców. Potem weszli Ron i Hermiona i pobiegli w stronę dormitorium dla chłopców. Domyśliłam się, że tym huraganem był jej młodszy brat. Kiedy wstawałam do pokoju weszli bliźniacy z Lee.
- O tu jesteś! - zawołał Fred.
- A my cię szukaliśmy.- powiedział George.
- No tylko po korytarzach, ale szukaliśmy.- powiedział Lee.
- Co się stało jak mnie nie było? -powiedziałam.
- Lockhart wyznaczył Harry'ego do pojedynku. A Snape, Malfoy'a.- rzekł powoli George.
- Czegoś mi nie mówicie.- powiedziałam patrząc każdemu głęboko w oczy.
- Yyy... no... bo....yyy- zająkiwał się Fred.
- Wysłów się! - krzyknęłam w zdenerwowaniu.
- No bo Malfoy rzucił zaklęcie przywołujące węża. A ten wąż zamiast na Harry'ego pełznąć zaczął pełznąć do jakiegoś Krukona. Harry stanął pomiędzy wężem i Krrukonem i... i ... i ...- Fred zaczął wypluwać słowa jak maszyna.
- I zaczął mówić językiem wężów. - dokończyłam za niego.
Domyślałam się tego. O nie najgorszy scenariusz się spełnia. Tylko nie to.
- Ale skąd to wiesz?
- Bo ja rozumiem tą mowę, ale to łączy się z moją zwierzęcą połową. – wytłumaczyłam, co było w połowie prawdą - Ale co do Harry'ego mam inny pomysł.
- Jaki? - spytali chórem we trójkę chłopcy.
- Później, teraz muszę iść do Harry'ego. - powiedziałam i odeszłam od trójki swoich przyjaciół.
Kiedy wchodziłam na schody prowadzące do dormitorium mojego brata, usłyszałam swoim wyostrzony słuchem jak ktoś się kłóci w dormitorium bliźniaków. U nich często ktoś się kłóci, dlatego nie zwróciłam na to uwagi. Kiedy zapukałam do drzwi do pokoju mojego brata, Harry mi otworzył. Widać w jego oczach było zmieszanie i niezrozumienie.
- Ada... - zaczął.
- Musimy poważnie porozmawiać. – powiedziałam i weszłam do środka. Zauważyłam Rona i Hermionę.- Musicie wyjść.
Ron i Hermiona nawet nie chcieli dyskutować. Zamknęłam drzwi i rzuciłam na nie znane zaklęcie.
- Harry, czy naprawdę rozumiesz mowę węży? - zapytałam podenerwowana.
- Tak.. - odpowiedział.
- Są dwa wyjścia albo odziedziczyłeś po mnie rozumienia niektórych zwierząt albo to drugie o którym dowiesz się jak dorośniesz. Powiedz, że rozumiesz też inne zwierzęta jak koty. – wiedziałam, że to mało prawdopodobne, ale zawsze warto spróbować.
- A ni razu nie byłem blisko kota. No oprócz ciebie.
- Nie, nie, nie to nie możliwe nie.
- O co ci chodzi?
- Nie ważne Harry, ale jak coś usłyszysz podejrzanego to przybiegnij i mi to powiedz. Rozumiesz to?
- Tak, Ada. Ale ja też się martwię o ciebie!
- A czemu niby?
- A ty w ogóle widziałaś ten napis na ścianie?
- Nie...
- A to OK. Nieważne. - powiedział Harry i wyszedł z pokoju. Nic nie rozumiejąc wyszłam  z jego dormitorium. Postanowiłam zapytać, Freda, George'a i Lee o ten napis. Kiedy zeszłam na dół przyjaciele siedzieli na kanapie.
- Chłopaki, jeżeli o ten napis... – zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
- Skąd wiesz co tam pisało? Harry ci powiedział? - spytał zdenerwowany Fred.
- Nie, Migotek mi powiedział... skrzat.- odpowiedziałam mając gotowy plan w głowie.
- Ada nie martw się to pewnie jakiś debil robi sobie żarty z tym napisem. - powiedział pocieszająco George.
- Ale nie o to chodzi. - powiedziałam .- Chodzi o to, że się nie boję i musicie się zachowywać jak nadopiekuńcze mamy!
- Ale Ada wiesz, że było tam wyraźnie napisane, że cię dorwie. - powiedział Fred.
 Dobra, mam już dwa fakty: wiem, że napis jest związany z Komnatą Tajemnic i że coś napisało tam że chce mnie dorwać. Potwór z Komnaty Tajemnic chcę mnie dorwać? Ale po co? Ale grałam dalej. Przedstawienie musi trwać.
- No już w nocy nie chodzę na spacery, nie jestem na tyle głupia! A w dzień w korytarzach jest pełno ludzi!
- Ada! Nie zgrywaj chojraka. - powiedział George.
- Ale...- zaczęłam, ale przerwał mi Colin Creveey.
- Fred i George Weasley i Lee Jordan?- zapytał.
- Tak. - odpowiedzieli wspólnie.
- Dumbledore was wzywa. - powiedział i odszedł.
Popatrzyłam na nich ostro, a oni byli co najmniej zdziwieni.
- Policzę się  z wami później. – powiedziałam i poszłam do swojego dormitorium.

**************************
Narrator

- Ale jak mamy to zrobić? - spytał George.
- Nie wiem, to wy wymyślacie najlepsze żarty. - powiedział Albus, z uśmiechem na ustach.
Chłopcy się zawstydzili. Sam Albus Dumbloedore mówi, że ich żarty są śmieszne.
- Ada będzie na nas wściekła. - powiedział Lee.
- Na pewno. - potwierdził Fred.
- A więc chyba musicie już iść pomyśleć. - powiedział Albus.
- No tak. Do widzenia. - powiedział George i wstał. W krok za nim poszli pozostali. Kiedy byli przy drzwiach, Albus coś jeszcze powiedział.
- Pomoże wam skrzat Migotek. Spytajcie go o siódme piętro. – powiedział tajemniczo dyrektor.
- Dobrze. - powiedzieli i wyszli.
Jak powiedział Dumbledore postanowili skierować się do kuchni, by poszukać skrzata Migotka.
- To kto się pyta? - zapytał Fred.
- Ty. - George i Lee zgodnie powiedzieli.
- Ej, no! - zawołał oburzony Fred.- Czemu ja?
- Bo ty o to spytałeś. - powiedział Lee.
- Cholera! - przeklął Fred.
- Co za słowa?!- wykrzyknął jakiś facet z obrazu, którego nie znają.
- Przepraszam. - powiedział Fred i przyspieszył kroku.
Kiedy oddalili się od razu trójka przyjaciół wybuchneła śmiechem. Doszli do obrazu, połaskotali gruszkę i weszli do kuchni. Skrzaty od razu podbiegły do Gryfonów z zapytanie czy czegoś nie potrzebują.
- Szukamy skrzata, który nazywa się Migotek. - powiedział Fred.
- Słucham, sir. - z tłumku wyszedł stary skrzat.
- Dumbledore nas wysłał abyś nam powiedział coś o siódmym piętrze. - rzekł ciszej Fred kucając przed skrzatem.
- Pokój Życzeń, sir. - szepnął skrzat.
- Co to takiego? - szepnął Fred.
- To pokój, który ukazuje się tym, którym go naprawdę potrzebują. Kiedy się pojawia, wyposażony jest dokładnie w to, co akurat jest potrzebne, sir.
 - A jak tam dotrzeć?
- Jak pewnie się domyślasz, sir na siódmym piętrze, naprzeciw gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami. Aby się do niego dostać należy przejść wzdłuż ściany trzy razy, intensywnie myśląc nad tym, czym pokój się ma stać lub do czego ma posłużyć, sir.
- Rozumiem, dziękuje Migotku.
- Nie ma za co, sir.
- Nie mów nic Adzie, dobrze?
- Tak jest, sir. - odpowiedział skrzat. - Do widzenia, sir.
- Do widzenia Migotku. - powiedział.
Na korytarzu, Fred wyjaśnił chłopakom o co chodzi z tym siódmym piętrem.
- A po co nam to wiedzieć? - spytał George.
- Nie wiem. - powiedział Fred. - Ale teraz lepiej wróćmy do dormitorium.
 Cała trójka myślała nad misją, którą dał im Dumbledore. Jak niby mieli to zrobić? Przecież Ada będzie na nich wściekła. Kiedy doszli do Grubej Damy i wypowiedzieli hasło, Lee wpadł na pomysł.
-A może podpuścimy Adę do wejścia do tego pokoju. - powiedział Lee.
- Nieee... ona zna pewnie ten pokój.  - powiedział George.
- Ale może musi mieć zamknięte oczy... - pomyślał głośno Fred, kiedy wchodzili do pokoju wspólnego.  Zdziwiła ich ta pustka. Usiedli na kanapie. Fred wyciągnął pergamin i wyczarował pióro i zaczął energicznie coś pisać. Lee i George patrzyli się na niego ze zdziwieniem. Kiedy dał im pergamin powiedział:
- Jakby ktoś nas podsłuchiwał.
Jego przyjaciel i brat zaczęli czytać.

                    
Trzeba by zanieś jakoś Adę do pokoju życzeń i ją tam zamknąć. 
                           Na Adę mówmy „przedmiot” nikt nie załapie o co chodzi.

A więc ten „przedmiot” po prostu przenieść? - spytał Lee.
- Tak, ale ten przedmiot jest strasznie  wrażliwy na magię, więc musimy przenieść własnoręcznie. - powiedział Fred.
- A myślisz, że na dotyk nie jest wrażliwy? - spytał George ze śmiechem.
- Nie kiedy... - Fred zastanawiał się co powiedzieć, a więc udawał, że śpi.
- Aaa, ale w nocy jest niebezpiecznie. - powiedział George.
-Zaklęcie niewidzialności, powinno załatwić sprawę. - powiedział Lee.
- No tak, Lee ty zawsze byłeś mądrzejszy od nas. - powiedział George. Po chwili cała trójka wybuchneła śmiechem.
- No to kiedy to robimy? - zapytał Fred.
- Może najpierw  poćwiczmy to zaklęcie?- powiedział Lee.
- No dobra. - powiedział Fred.
- Chwila, chwila. Przecież ten przedmiot jest wrażliwy na zaklęcia, jak na niego rzucimy zaklęcie niewidzialności? - spytał George.
- Może przed... - Fred powiedział bezgłośnie „snem” .
- Dobrze, a więc za trzy dni.- powiedział Lee.
- Zgoda... - powiedział George. - trzeba poinformować Dumbledore'a o naszym planie.
-  Trzeba też by naszykować list do przedmiotu jak się tam znajdzie a nas tam nie będzie. - rzekł Fred.
- Dobra, ale co napiszemy? - zapytał Lee.
- Nie ma co, dzisiaj o tym myśleć. Jutro w Pokoju Ż. - powiedział George.
- Pokoju Ż? - zapytał zdziwiony Fred.
- Fred, no tam gdzie ma być przedmiot. - powiedział Lee.
- A, spoko. - rzekł Fred i wybuchł śmiechem. W ślad za nim poszli jego przyjaciele.
- Doobra... -ziewnął George. - ja idę spać.
- No chyba już czas.- powiedział Lee. I wybuchli śmiechem.

*******
Ada

Kiedy wstałam się  napić, usłyszałam głos dochodząc z mojej łazienki. Kiedy podeszłam zrozumiałam te słowa: Krwi, zabić, krwi, zabić....   Szybko wzięłam różdżkę ze stolika nocnego i wybiegłam z pokoju. W pokoju wspólnym siedzieli jej przyjaciele i się z czegoś śmiali. Kiedy zatrzasnęłam drzwi odwrócili się do niej.
- Ada, co ty tu... - zaczął George, ale przestał kiedy zobaczył strach w oczach przyjaciółki.
- Co wy tu robicie? – zapytałam i się uspokoiłam.
- Siedzimy. - odpowiedział Lee - a tobie co się stało?
- W moim pokoju... - zaczęłam, ale przypomniałam sobie, że mam grać.- był wielki szczur.
- Powiedziała to dziewczyna, która jest wielkim kotem.- powiedział Fred.
- Ale on był dziwny! - krzyknęłam.
Merlinie! Mogłam coś lepszego wymyślić niż jakiś dziwny szczur.
- No dobra, dobra kumamy. - powiedział George i wybuchnął śmiechem.
- No dobra, to jest śmieszne. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać z trójką przyjaciół.
Ta noc nie będzie spokojna dla mnie. Kiedy wróciłam do pokoju nie słyszałam już tego głosu. Kiedy zajrzałam do łazienki nikogo tam nie znalazłam. Na wypadek zasnęłam jako tygrys. Chce mieć pewność, że obudzi się jak tylko coś usłyszy. Szykuje się wspaniały rok.


_______________________________~~~~*~~~~___________________________
O matko ! Tyle to pisałam ! Przepraszam, że tyle czekaliście, ale ma dla was małą niespodziankę jutro pojawi się miniaturka :D
Po prostu jestem tak szczęśliwa, że napisałam ten rozdział. Nie miałam po prostu na niego pomysłu.
Ale w następnym rozdziale będzie nie małe zaskoczenie. Nie wiem skąd ten pomysł wziął mi się w głowie... nie wiem też czy wam się spodoba, ale to będzie trudny moment dla czwórki przyjaciół...
Zapraszam też do zakładki " Księga Gości" i proszę się tam wpisać, żebym wiedziała, że czytasz mojego bloga ;) Przypominam o zasadzie: CZYTAM=KOMENTUJE

Pozdrawiam,
Ginny :*

3 komentarze:

  1. Pierwsza! Komentarz później, zapewne jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziała całkiem całkiem.
      Popracuj na opisami, bo kuleją one bardzo.
      W rozdziale zdarzają się powtórzenia, ale nie będę wymieniała wszystkich. Chcę tylko zaznaczyć jeden fragment, a mianowicie: ,, Ale nie wiesz, że nad nie by napis...”. Czytałam kilka razy tą wypowiedzieć i nie mogła zrozumieć o co chodzi. Możliwe, że pominęłaś istotne słowo.
      Zastanawiam się o jaką misję zlecił chłopakom Dumbledore. Ciekawi mnie też bardzo co było napisane na tej ścianie. Yhh… Trzeba czekać.
      Pozdrawiam i życzę dużo weny!

      Usuń
    2. Oj, dzięki, że wspomniałaś o tym zdaniu. Już poprawiam. Po prostu tyle raz go sprawdzałam i nie zauważyłam.Dziękuje jeszcze raz.
      Pozdrawiam :D

      Usuń