niedziela, 14 lutego 2016

Rocznicowa miniaturka! Część I

Jak można się domyślić po temacie minął rok! Rok od założenia tego oto bloga! Jestem taka szczęśliwa, że napisałam miniaturkę!
Początki były trudne, ale przez ten rok zdobyłam stałych czytelników i oczywiście doświadczenie.
Dziękuje wam! Komentarzy nie było za dużo, ale wyświetlenia mówiły same za siebie!
To co teraz pisze nie jest zrozumiałe... ale jestem taka szczęśliwa!!
Możecie zabić mnie za tą miniaturkę, ale mi się ona podoba. A i ostrzegam - pojawią się postacie z innych książek - i jeszcze jedno - tekst opowiadają dwie osoby i nie jest to jakoś znacznie podkreślone, więc musicie to przeżyć. A i jest mało opisów.
Tak to jest część pierwsza, ponieważ za dużo chciałam w niej wyrazić podzieliłam ją na dwie części... 
WESOŁYCH WALENTYNEK!!! ♥
A i przypominam, że poprawiam pierwsze rozdzialiki więc rozdziału spodziewajcie się na początku marca.
Jeszcze raz DZIĘKUJE!!!

To tyle, zapraszam do czytania tej śmiesznej miniaturki.
Gin :*
___________________________~~*~~_________________________



Dobra tak pokrótce opowiem wam jak to jest gdy nasza pani śpi. Opowiem wam...
Ej ja też im będę opowiadał!
Opowiemy wam jak odpoczywamy i bawimy się gdy nasza autorka sobie leży i marzy o tym czego mieć nie może. Dobra koniec tej gadaniny!
***
Siedzieliśmy w dużym przestronnym pokoju wypełnionymi poduszkami, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie, ale nawet nikt nie zdążył wstać, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju „wleciało” trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Drzwi się zamknęły i zastała ciężka cisza. Jeden z chłopców stanął koło dziewczyny, a tamci dwaj koło siebie.
- Ekhm… - przerwałam i wstałam ze swojego miejsca. – Witajcie, jestem Ada.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytał chłopak ze wschodnią urodą.
- W kreatywnej części mózgu naszej autorki. – odpowiedziałam.
- Kogo? – zapytał chłopak, który stał koło tej dziewczyny.
- No… pani…
- Pani? A dobra chodzi o Nią.
Teraz to ja się zdziwiłam.
- Jestem Kenji. – odpowiedział czarnowłosy, ten od dziewczyny.
- Ja Julka. – odpowiedziała dziewczyna.
- Miło poznać. – odpowiedziałam i skierowałam wzrok na Azjatę i lekko rudawego chłopaka - A wy to…?
- Newt, a to Minho. – powiedział rudawy i klepnął Azjatę w ramię.
- Dobrze. – odwróciłam się i spojrzałam na dość dużą grupę z którą przed chwilką rozmawiałam. – Usiądźcie a wam wszystkich przedstawię.
Cała czwórka był ostrożna, a zwłaszcza Minho. Usadowili się na poduszkach i popatrzyli po moich znajomych. Znowu nastała ciężka cisza.
Dobra teraz moja kolej na opowiadanie…
Szczerze mówiąc już zapomniałem ich imiona… no oprócz Julki.
- Dobra skupcie się, to jest proste. – powiedziała Ada. Wskazała dłonią na mnie. – To jest George, a to jego brat bliźniak Fred.
- Ada to nie jest dobry pomysł. – powiedziałem.
- Co?
- No weź, powoli poznają imiona, a jak im tak powiesz po kolej to pomylą każdego.
- A masz inny plan?
- Tak, zagrajmy w butelkę!
- George…
- No weź! Dawno nie graliśmy!
- Ale pamiętasz jak to się ostatnio skończyło?
- Pamiętam. – uśmiechnąłem się na wspomnienie tamtego dnia. – I z chęcią bym to powtórzył.
- Nie ma mowy.
- Panno Potter, niech pani się zgodzi. – powiedział mój brat naśladując McGonagall.
- Uh… no dobra. – powiedziała i odwróciła się.
Nasi nowi znajomi patrzyli na nią ze zdziwieniem.
- Ty jesteś Ada Potter? – spytał ten chudy, koło Azjaty.
- No tak.
- Trzeba było tak od razu. Znamy to miejsce i znamy każdego z was.
- Skąd?
- Nie wiem jak to opowiedzieć, ale po prostu tam gdzie my byliśmy, noo,  po prostu wiemy. Uwierz mi na słowo.
- Okej. Umiecie grać w butelkę? – zwróciła się do całej czwórki.
- Ada… Każdy to umie…
- To prawda, każdy to umie. – powiedziała Julka.
- Okej no to zaczynamy. – powiedziałem, a w mojej dłoni pojawiła się butelka po kremowym piwie. – Pozwolicie, że zacznę?
Usłyszałem pomruk, który uznałem za zgodę.  Ada usiadła. Położyłem butelkę na środku tego dość dużego kręgu. Zakręciłem nią. Wzmocniłem ten obrót troszkę magią, aby szybciej się kręciła. Kręciła się i kręciła… lubię ich denerwować tak już moja natura. Kiedy butelka się zatrzymała, popatrzyłem na kogo kieruje trzonek butelki. Kierował na Lunę.
- Pytanie czy wyzwanie? – zapytałem i popatrzyłem na nią.
- Wyzwanie. – odpowiedziała bez wahania.
- Na początek coś prostego… Zamień się w męską wersje…
- George! Proste?
- No co jedno z prostszych, które mam.
- Nie spoko. Męską wersję… kogo? – spytała Luna.
- Swoją. – powiedziałem.
- Okej. – powiedziała i machnęła różdżką.
Na jej miejscu pojawił się chłopak. Wszystko takie samo jak u Luny, tylko no chłopak.
- Przez  ile? – zapytał męskim sopranem.
- Dwie rundy.
- Tak, jest.
- Kręcisz.
Chłopak wstał zakręcił i wrócił na swoje miejsce. Nasi nowi znajomi nie wydawali się nawet tym zdziwieni. Tym razem trzonek butelki zatrzymał się na tym chudym chłopcu.
- Pytanie czy wyzwanie? – zapytał chłopak/Luna.
- Wyzwanie. – odpowiedział.
- Znajdź kuchnie i przynieś każdemu z nas coś do picia.
No pewnie nie wiecie. W naszej kuchni siedzą nasi nauczyciele i ogólnie dorośli co pojawiają się w umyśle naszej autorki. A i drzwi do kuchni cały czas się ruszają. Ale to drobiazg. Jeśli chłopak da radę wrócić wciągu kilku minut to będzie królem.
- Okej. – chłopak wstał. – Ile nas jest?
- Razem z wami dwadzieścia cztery. – odpowiedziała Ada.
Kiwnął głową. Podszedł do drzwi z rysunkiem skrzata w fartuchu. Koleś ma oko. Złapał Klamkę od dołu. Skąd on wiedział jak ją złapać żeby się nie ruszyły drzwi? Podejrzane. Otworzył drzwi i wszedł do kuchni. No to teraz tam posiedzi. Odwróciłem się do swojego brata.
- Skąd on wiedział ? – zapytał Fred.
- A skąd ja to mam wiedzieć? Nie znam go nawet jego imienia nie pamiętam. – odpowiedziałem.

1 komentarz:

  1. Gratuluję! To już rok! Wow ale ten czas szybko leci...
    Miniaturka ciekawa ,dość oryginalna i zabawna. I nawet połapałam się mniej więcej kto co opowiada :D . Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś doczekam się drugiej części. ;)
    Przesyłam dużo weny na rozdziały!!!
    Ps. Prześladuje mnie moje własne imię xD

    OdpowiedzUsuń