czwartek, 19 lutego 2015

TOM I: Rozdział 4- Peleryna- niewidka

  Jest już grudzień. Czas mijał wolno, a ja nie byłam już tak wytykana palcami. Zaprzyjaźniłam się z Jordanem i bliźniakami. Nasza drużyna quiditcha rozegrała mecz ze ślizgonami, który wygraliśmy dzięki Harry’emu. To były cudowne miesiące… najlepsze jak dotąd…
Kiedy McGonagall chodziła i zbierała zapisy kto zostaje na ferie w Hodwarcie zauważyłam, że Weasley’owie się zapisują. Rudzi nie trzymali mnie długo w niepewności i powiedzieli, że ich rodzice jadą do ich braci. Jordan jechał do domu. Więc byłam skazana na tych żartownisiów. Harry oczywiście zostawała, choć zaproponowałam żeby jechał do wujostwa i ja razem z nim, ale nie zgodził się.
Przed wyjazdem na ferie chciałam pokazać mojej trójce przyjaciół i mojemu bratu jak wygląda Wielka Sala, którą wczoraj szykowałam. Do nas dołączył się Ron i ta Hermiona.
Kiedy przekroczyliśmy próg Sali wszyscy wzięli głęboki wdech.. Festony ostrokrzewu i jemioły wisiały na wszystkich ścianach, a wokoło  stało ze dwanaście jodeł. Tradycyjnie, ale co roku dodaje coś od siebie. W tym roku na jedenastą jodełkę zawiesiłam same złote ozdoby i z kilka czerwonych. Po chwili Jordan stwierdził, że czas na nas. Zgodziłam się i poszliśmy w czwórkę do pokoju wspólnego. Harry został w Wielkiej Sali, ponieważ Ron miał go nauczyć grać czarodziejskie szachy.
******************
Dzień przed Wigilią zapakowałam wszystkie prezenty, ale ostatni zachowałam na koniec. Zdjęłam mój medalion z szyi i włożyłam do środka pudełka. Zakryłam pokrywką i opakowałam fioletowym papierem. Napisałam krótki liścik.
Harry,
to jest wyjątkowy medalion. Noś go, będzie cię strzegł. A poza tym Wesołych Świąt!!
Ada
 Zapakowałam i podeszłam do mojego feniksa, Willy’ego.
- Willy, z tym pakunkiem ostrożnie. Jest tam coś wartościowego.
Feniks kiwnął główką i wyleciał przez okno. Miał dostarczyć wszystkie prezenty skrzatom, aby one w nocy poukładała je na łóżkach.
*******
Poranek wigilijny. W nogach mojego łóżka zobaczyłam cztery paczuszki. Sięgnęłam po pierwszą na wierzchu. To był prezent od bliźniaków. Otworzyłam, a w nim miniaturka Nimbusa 2001. Położyłam ją na komodzie. Następny prezent był od Jordana. Była to książka. Najmniej się tego po nim spodziewałam. Ale po przeczytaniu tytułu, uśmiechnęłam się pod nosem. Była to książka o wszystkich sportach, czarodziejskich i mugolskich. Następny prezent był od Hagrida. Był to album. Na okładce albumu była karteczka, napisana tak dobrze znany mi stylem pisma.
Wypełnij go szkolnymi wspomnieniami. Wesołych!
Muszę mu bardzo podziękować. Ostatnia paczuszka była od Harry’ego. Był to srebrny naszyjnik w kształcie łapy kota. Założyłam łańcuszek i posprzątałam pokój z papierków. Poranna toaleta. I byłam gotowa, akurat wtedy usłyszałam pukanie do pokoju. Nie fatygowałam się otwieraniem więc po prostu krzyknęłam – Otwarte! Do pokoju wpadły bliźniaki. Na sobie mieli dwa podobne niebieskie swetry, tylko jeden miał duże F, a drugi duże G.
- I jak prezent? – powiedzieli i się wyszczerzyli.
- Super. A jak wasz prezent? – spytałam.
Kupiłam im przypinki. Jeden dostał – ruchomy obrazek – wybuch, który zmienia się w ich nazwisko, a drugi z napisem „ Żartowniś! Uwaga!”. Sama je stworzyłam. Wystarczyło kilka zaklęć. Na moje pytanie wypieli pierś. I rzeczywiście były tam, ale Fred miał przypinkę dla Georga i na odwrót. Zaśmiałam się.
- Widzę, że się podoba.
- Bardzo. Ej wbijamy do naszych braci? – odpowiedział George.
- Tak i tak miałam do nich iść więc… - nie zdążyłam do kończyć, bo Fred już ciągnął mnie za ramię.
- Kobieto, nie gadaj tyle. – powiedział rudy, który mnie ciągnął.
Ciągnął mnie tak do samych drzwi do dormitorium Harry’ego. Bez pukania weszli, a ja za nimi.
- Wesołych świąt- krzyknęli chórem bliźniacy.
- Hej zobacz! Harry dostał sweter Weasleyów! – powiedział Geroge.
-  Ale jego lepszy - zauważył Fred, podnosząc sweter Harry'ego. - Widać, że bardziej się przyłożyła.
Harry miał na sobie bordowy sweter z dużą literką H, a na dole w rogu znicz. Chłopcy zaczęli rozmawiać, a ja wzrokiem szukałam jednej rzeczy. Zobaczyłam pudełko i skrawek tak dobrze znanego mi materiału. Czyli jednak oddał. Westchnęłam. Podeszłam do Harry’ego.
- Dzięki za naszyjnik. – powiedziałam.
- Dzięki za medalion. – odpowiedział i mnie przytulił.
Nie wiem kiedy wytłumaczę mu działanie tego medalionu, ale jak na razie tego nie potrzebuje.
Śniadanie pojawiło się w pokoju wspólnym, ale na obiad zeszliśmy do Wielkiej Sali. Harry był zachwycony ilością dań. Były tam setki tłustych, pieczonych indyków, góry pieczonych i gotowanych ziemniaków, pół miski frytek, wazy pełne polanego masłem groszku, srebrne łódki z gęstym sosem pieczeniowym i żurawinowym - a także sterty czarodziejskich strzelających niespodzianek, rozłożone co kawałek na wszystkich stołach. Harry i Fred pociągnęli czarodziejską petardę za oda końce, a ona wybuchła  ze straszliwym hukiem, spowiła ich obłokiem niebieskiego dymu, a ze środka wyleciał najprawdziwszy kapelusz admiralski i kilkanaście żywych białych myszek. Przy stole nauczycielskim profesor Dumbledore zmienił swoją spiczastą tiarę czarodzieja na ukwiecony beret i chichotał z dowcipu, który mu właśnie odpowiedział profesor Flitwick. 
Po południu Harry, Ada i Weasleyowie wzięli udział w wielkiej bitwie na śnieżki w szkolnym parku. Wigilia mijała w świątecznym nastroju. Po kolacji rudzi bliźniacy ukradli Percy’mu odznakę prefekta. W końcu oddali, no tylko troszkę poturbowaną.  Wieczorem kiedy wszyscy poszli spać zostałam i patrzyłam w ogień.
Usłyszałam trzask zamykanych drzwi od strony dormitoriów chłopców. Wytężyłam słuch. Usłyszałam kroki na schodach. Zrozumiałam, że to Harry, chcę wędrować po Hogwarcie w pelerynie- niewidce.
    - Harry, nie ładnie tak nie spać o tej godzinie. – powiedziałam, ale nie usłyszałam odzewu.
- Harry, zdejmij pelerynę- niewidkę i nie baw się ze mną w chowanego.
Lecz on nie posłuchał i wybiegł z pokoju wspólnego. Zmieniłam się tygrysicę i pobiegłam za odgłosem stóp uderzających o podłogę. Z moim słuchem była to dla mnie bułka z masłem. Pobiegł do biblioteki. Zaczekałam na zewnątrz. Nie minęło nawet dziesięć minut  jak usłyszałam straszny wrzask. I to nie był wrzask Harry’ego. Po chwili drzwi biblioteki otworzyły się, ale nikt się w nich pojawił. Pobiegłam za zapachem mojego brata. Biegłam, biegłam i usłyszałam trzask upadającej zbrodni. Koło tego pojawiły się dwie postacie. Zmieniłam się w człowieka i podeszłam bliżej. Zobaczyłam Snape i Filcha.
- Profesorze, - powiedziam- Irytek...
- Może tą zbroje on przewrócił, ale jakiś uczeń był w bibliotece- powiedział Filch.
- Co, ktoś był w bibliotece? -zapytałam z udawanym zdziwieniem.
- Na pewno nikogo nie widziałaś? - spytał Snape.
- Nie licząc Irytka i Pani Noris, nikogo.
- Dobrze, ale sprawdź czy w twoim domu nikogo nie brakuje, dobrze? - spytał profesor. 
- Oczywiście, dobranoc.- pobiegłam w stronę wierzy Gryfonów.
Postanowiłam zaczekać na niego w pokoju wspólnym. Usiadłam wygodnie w fotelu przed kominkiem. Odruchowo sięgnęłam dłonią do szyi, ale poczułam tylko zarys łapy. Westchnęłam. Muszę się przyzwyczaić do braku tego medalionu…
Po około dwudziestu minutach do pokoju wspólnego wszedł Harry, bez niewidki na sobie. Wstałam z fotela.
- Witaj, braciszku. 
- Hej. - powiedział Harry.
- Czyś ty oszalał? Serio, czemu się mnie nie słuchasz? Masz farta, że ja tam byłam! - mówiłam głośnym szeptem.
- Przepraszam, nie chciałem żebyś...
- Żebym cię zauważyła!- przerwałam mu.
- Ale... - zastanawiał się nad czymś…  nie tylko nie o tym…
- Trafiłeś do sali z lustrem Ain Eingarp?- zapytałam.
- Skąd wiesz?
- Przeczucie... idź już do łóżka…
- Dobranoc.
- Branoc. – powiedziałam.
Harry wbiegł po schodach, a ja skierowałam się do swojego dormitorium.
                                               *********************************
Leżałam w swoim dormitorium, głowa mi pękała z bólu niby miałam tu wywar na to, ale nie mogłam nawet wstać. Wtem ktoś wypowiedział hasło, i wszedł do dormitorium.
- Ada, mógłbym po...- to Fred, przerwał jak zobaczył mnie. - co ci?
- Spokojnie to zwykły ból głowy...
- Nie wygląda na "zwykły" ból głowy, lepiej chodź do skrzydła szpitalnego.
- Nie potrzeba. Mam właściwy eliksir za obrazem Dimitrii. Zielono- niebieskawy.
- Ok, masz. - powiedział Fred z niepewną miną. 
Wypiłam 5 łyków, ale ból nie ustał, lecz musiałam pokazać, że jest dobrze.
- To co chciałeś? - spytałam.
- Już nic. Ada, chodź...
- Nie mogę.
- Idę po panią Pomfrey, chyba, że zaprowadzić cię.?
- Pójdę sama daj chwilę zmienię się. - lecz po chwili pożałowałam, o mało co nie upadłabym gdyby rudy mnie nie złapał. Nie miałam nawet siły by się zmienić.
- Spokojnie w pokoju wspólnym nikogo nie ma, chodź.
Ruszyłam niepewnym krokiem, ale wiedziałam co się stanie. Nie ma czasu by iść, zaraz znowu się to powtórzy i to na oczach mojego przyjaciela. 
- Ada, już niedaleko. Pani Pomfrey cię poskłada.
- Fred, idź dam radę. - powiedziałam szeptem, bo nie miałam sił mówić głośniej, lecz po minie chłopaka wiedziałam, że nie puści mnie dopóki nie będę na łóżku w skrzydle szpitalnym. Modliłam się w duchu by to się nie powtórzyło na oczach rudzielca.
- Pani Pomfrey!
- O matko, co ci, kochana? - zapytała pielęgniarka.
- Ból głowy...
- To co kiedyś?
- Tak.
- Połóż ją na łóżku i leć po Dumbledore'a. - rozkazała Fredowi pani Pomfrey.
 Jak kazała tak zrobił.
- Kiedy ostatni raz- spytała pielęgniarka.
- Jakąś godzinę temu. - wyszeptałam Ada
W tym momencie do sali weszli Fred i dyrektor, ale tyle tylko widziałam, bo zemdlałam.
Fred
- Co się stało?- spytałem przerażony. Pomfrey wymieniła znaczące spojrzenia z profesorem i odpowiedziała.
- Zemdlała, a ty... - lecz nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Ada się obudziła z szeroko otwartymi oczami i przemówiła, nie tym słabym głosem, albo nawet jej, był niski.
- On jest w zamku! Szuka tego co jest tu! Chrońcie to! On chce to zdobyć!
Później znowu zamknęła oczy i tak leżała. Co to było? Stanąłem jak wryty.
- Co to może znaczyć, Albusie. - spytała z lekkim przerażeniem w głosie pani  Pomfrey.
- To co najgorsze, to co najgorsze. A ty chłopcze, idź już do pokoju wyspać się.
- Ale ja chcę zostać.
- Wróci jutro, spokojnie.
  Wyszedłem z niechęcią. Pobiegł w kierunku wieży, mógłem to powiedzieć tylko Georgowi i Lee.
Ada
  Rano obudziłam się z dziwnym poczuciem, słyszałam głosy różne głosy. Pewnie portrety - pomyślałam. Otworzyłam powoli oczy, zobaczyłam, że nie jestem u siebie, jestem w skrzydle szpitalnym. Nic nie pamiętam z wczorajszego dnia, już tak raz miałam. Wokół łóżka stali  Fred, George, Lee, Harry i Ron.
- Ada? - spytał Harry.
- Co się stało? Nic nie pamiętam.
- Zemdlałaś. - powiedziała pielęgniarka. spostrzegłam ten wzrok, ten błysk w oku, a jednak znowu to się przydarzyło.
- Chłopaki, idźcie do wierzy, ja muszę pogadać z dyrektorem.
- Ada, nie.... - Fred nie skończył bo spostrzegł jej zabójczy wzrok.- OK, chłopaki idziemy.
Wiedziałam, że mam dość siły by pójść do Dumbledora, podziękowałam pielęgniarce, zmieniłam się , i popędziłam do gabinetu Dumbledore'a. Chciałam wiedzieć, co wypowiedziałam.
   Czemu ja? Dlaczego? - rozpaczałam w duchu.  
- Czekoladowe żaby. - powiedziałam.
Gargulec spojrzał na nią i odskoczył w bok. Wbiegłam po kręconych schodach, zapukałam, ale nie czekałam na odpowiedź, weszłam. W pokoju był tylko Dumbledore.
- Co mówiłam? - spytałam.
- Nic poważnego. - odparł.
- Profesorze, jeśli to jest ten sam tekst, który mi się śnił to jest źle. To jest POWAŻNE.
- Chwila, chwila śniło ci się to?
- Tak, od kilku dni, ale od pewnego czasu miałam koszmary.
- Powinnaś mi powiedzieć.
- Ale po co? Tak i tak nie wiemy gdzie. Musimy zadbać o bezpieczeństwo...
- Już jest zabezpieczony jak najlepiej.- przerwał jej dyrektor. - Ada, twoi przyjaciele i twój brat bardzo się o ciebie martwili, lepiej idź do nich. 
- Dobrze, miłego dnia, psorze. 
  Wyszłam, teraz brakuje mi tylko Willy'ego. 
- Willy!- powiedziałam, a kilka sekund później na moim  ramieniu pokazał się piękny ptak, brat Faweks. 
-  Oj, Willy, Willy co  tu się porobiło...

_________________________~~*~~_____________________________
Podoba się?
Tym razem się postarałam, jest tak długi jak chciałam.
Piszcie komy,  bo po prostu ciekawi mnie wasza opinia.

Ginny :*

12 komentarzy:

  1. Jasne, że się podoba :*
    Kochana, jesteś świetna :) nie mogę się doczekac kolejnego rozdziału :))
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;*
    /Annabeth
    Ps. Moze zajrzysz? :)
    http://hogwart-my-new-school.blogspot.com - rozdział. 1
    http://w-swiecie-magii-zagubiona.blogspot.com - rozdział 8.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje i z chęcią zajrzę na twoje blogi i po komentuje ;)
      Ginny:*
      PS. Jeszcze raz bardzo dziękuje

      Usuń
  2. Super blog i wgl :) Zapraszam do sb :) nie jest to o HP ale tematyka fantasy :) zapraszam
    zpamietnikax.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Powinnaś bardziej uważać na pisownię. zdarzają ci się rażące błędy, których niestety nie wyłapują edytory tekstu (np. "idźcie do wieRZy" zamiast "idźcie do wieŻy"; albo "w biegła" zamiast "wbiegła". Do tego opowiadanie jest bardzo podobne do twórczości Rowling. Mimo wprowadzenia postaci Ady fabuła przypomina kanon przez co jest mało zaskakująca i nieoryginalna. Ale mimo tego czekam na jakiś nagły zwrot akcji, który wywróci wszystko do góry nogami. Nie wątpię, że masz jakiegoś asa w rękawie, którego użyjesz w najmniej spodziewanym momencie ;)
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale błędy będę poprawiać kiedy będę miała czas. Masz bardzo fajny blog i zacytuję moją ulubioną myśl < Nie pamiętam skąd :P> " Spodziewaj się niespodziewanego".

      Usuń
  4. Ja tam czekam na Magde :3 Ślicznie tyko że fabuła jest taka sama mimo wprowadzenia Ady ! Mam nadzieje że wymyślisz coś magicznego :D / Madzia z 1F :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda po mnie to ty możesz się wszystkiego spodziewać :D Miło, że w końcu odwiedziłaś mego bloga. ;)


      Ginny :*

      Usuń
  5. Niestety... nie potrafiłam doczytać do końca ;_; Mam nadzieję, że jesteś przygotowana na krytykę ;)
    Przeczytałam już trzy i pół rozdziału... Podoba mi się jedynie pomysł, bo wykonanie... pokazuje, że jeszcze wiele przed Tobą ;)
    Zacznijmy od głównej bohaterki - Ada (zapewne to Twoje imię :P ) jest starszą siostrą Harry'ego... piszesz tak chaotycznie, że nie wiem, czemu ona przyszła do Hogwartu dopiero teraz, czemu nie została zabita przez Voldemorta? Czemu ma wszechwiedzę? Zrobiłaś ją na tak idealną, że jest irytująca jak flaki z olejem... Tu najlepsza w Quidditchu, tutaj dopiero zaczyna grać w szachy - już jest lepsza od kogoś kto grał w nie całe życie. Super moc zmieniania się w tygrysa i jest tak wyjątkowa, że jej umiejętność nie jest nabyta, ale ma ją od urodzenia.
    Akcja toczy się za szybko, nie pokazujesz czytelnikowi - czemu to wszystko się dzieje. Pędzisz tak do przodu, że gubię się...
    Pamiętaj, żeby pisać opisy przeczuć wewnętrznych... I nie rób z Ady takiej idealnej... To działa na niekorzyść opowiadania.
    Na razie nie będę dalej czytać, ale życzę Ci powodzenia! Nie przestawaj pisać, bo praktyka czyni mistrza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem. Nie jestem zadowolona z tych początków. A ta cała historia się wyjaśni. Dzięki za krytykę. Wiele się zmieni. No jeszcze trochę ze dwa nowe rozdziały i będzie coraz bardziej mniej idealna xD Dzięki za komentarz :D

      Usuń
    2. Miako byc nudna jak flaki z olejem xD przepraszam za błąd

      Usuń
  6. To oczywiste, że się podoba <3
    Mila

    OdpowiedzUsuń